Siedzimy z Kurtem nad brzegiem morza.
-Na cholerę ono tak faluje?-mówi Kurt-przecież się za cholerę nie można skupić !
-Musi- odpowiadam -Miesza się plankton, ten...no tlen łapie, takie tam różne pierdoły.
-A jakbym wziął pompkę do roweru i zaczął pompować tlen, przestanie falować ?-pyta Kurt, puszczając "kaczkę" po wodzie.
-Nie wiem, możesz spróbować ale obawiam się że morze ma większe potrzeby niż twoja pompka-mówię z uśmiechem.
-Chyba masz rację-odpowiada Kurt z rezygnacją.
-Powiedz mi, czemu Ci tak zależy żeby nie falowało ?-pytam.
-Jak faluje to jest wiatr, no nie ?-mówi Kurt.
-Jest-odpowiadam zgodnie z prawdą.
-No...a jak jest wiatr, to od morza !-mówi.
-Fakt, nic dodać nic ująć-odpowiadam.
-A jak jest od morza, to nie mogę sikać ,bo wszystko na mnie leci-mówi Kurt i idzie za samotnie rosnącą sosnę.
-Wiesz, ten pomysł z pompką nie był wcale taki głupi-mówię i kładę się na plaży.
----------------------------------------------
-Co w Tobie siedzi ?-pyta Kurt.
-Nie wiem-odpowiadam.
-Może to talent ?-Kurt się uśmiecha.
-A może robaki ?-odpowiadam pytaniem.
-Może są utalentowane ?-pyta Kurt.
-To ich sprawa-odpowiadam.
-------------------------------------------------
-Hej Kurt, czy ty coś z tego, kurwa rozumiesz ?-pytam. Kurt obgryza paznokcie.
-Z czego ?-odpowiada pytaniem.
-No...z tego...wszystkiego, czy otaczająca cię rzeczywistość cię nie przygniata ?-pytam.
-Nie, Ciebie chyba coś w mózg wali, co ma mnie przygniatać ?-pyta Kurt, wypluwając obgryziony paznokieć.
-Nie wiem...wszystko, ...może nic...a może coś-odpowiadam dość enigmatycznie.
-Czy wiesz, że odpowiedziałeś mi dość enigmatycznie ?-mówi Kurt.
-Wiem, ale nie mogę sobie z tym sam poradzić-mówię.
-A Zuzanna ?-pyta Kurt.
-Ona ?!- dziwię się-Ona już przestała myśleć swoim mózgiem.
-To czym teraz myśli ?-pyta Kurt i uśmiecha się obleśnie.
-Wiesz co ?-mówię-A może ,zamiast kontynuować naszą głupią rozmowę, byśmy...wiesz, nie ?-pytam.
-Myślisz o...-zaczyna Kurt.
-Tak-odpowiadam.
-No...to...-mówi.
-Nach Dortmund !-mówię.
-Nach Dortmund !-potwierdza Kurt.
------------------------------------------
-Z pana to taki dobry człowiek-mówi sąsiadka, kiedy uchylam jej drzwi na klatkę schodową.
-Z tymi zakupami bym nie weszła-dodaje.
Daję jej pięścią w szczękę i sąsiadka razem z torbami, ląduje z powrotem za drzwiami.
-To świnia jedna, od "dobrych ludzi" będzie mnie wyzywać, później się cały blok albo dzielnica dowie, to menda jedna!- krzyczę i zatrzaskuję drzwi.
--------------------------------------------
-Stary, wiesz co?- mówi Kurt -Często się zastanawiam, dlaczego w naszych rozmowach, tak często mieszasz nasze myśli. Czasami to Ty je wypowiadasz, a czasami ja i nikt nie wie, jaka w rzeczywistości jest Twoja opinia na dany temat...nawet teraz, nie wiem czy to co mówię sam wymyśliłem-dodaje
-Każdy może być mną i każdy może być Kurtem-odpowiadam.
-To głęboka myśl-mówi Kurt.
-E tam głęboka, circa 0,5 metra-odpowiadam.
----------------------------------------------
Ja, Kurt i Bartłomiej, układamy klocki na dywanie.
-Bartłomiej, to bardzo porządny chłopiec, nie pije, nie pali i nie ogląda się za dziewczynkami-mówi mama Bartłomieja, do mamy Kurta. Obaj słyszymy tą rozmowę, dobiegającą do nas z drugiego pokoju.
-Głupi pedał-mówi Kurt do Bartłomieja i wali go klockiem, między oczy.
-Nie bij porządnego chłopca-mówię
----------------------------------------------
-Lubisz czasami pomarzyć ?-pyta Kurt, siadając.
-Nie-odpowiadam.
-O !..zadziwiasz mnie, a to czemu ?-pyta Kurt, uważnie mi się przyglądając.
-Bo marzenia układają się zawsze po mojej myśli i wszyscy, występujący w nich ludzie, są zdani na moją łaskę i niełaskę-mówię.
-To źle ?-pyta Kurt, zdziwiony.
-Nie, ale wracając do rzeczywistości, widzę że oni też o czymś marzyli i na pewno nie o tym samym co ja-odpowiadam.
-To po co wracasz do rzeczywistości ?-pyta.
-Sam się czasami zastanawiam-odpowiadam.
-------------------------------------------------
Siedzimy z Kurtem nad brzegiem kanału, odprowadzającego miejskie nieczystości do rzeki. Kurt macha nogami i co chwila, pluje w przepływający nurt.
-Śmierdzi-mówi Kurt, rzucając kamień. Po powierzchni ścieku rozchodzą się równe koła.
-Gdyby nie śmierdziało, to nie byłby to ściek-odpowiadam.
-Wiesz, dlaczego ludzie tu nie przychodzą ?-pyta Kurt.
-Wiem, ale jak zwykle, wolę posłuchać Twojej wersji- odpowiadam, przyglądając się kolorowemu nurtowi.
-Dopóki ludzie noszą ten cały syf w sobie-mówi Kurt, pokazując przepływający okaz wybitnego stolca-To jest to normalne i nikogo nie wzrusza, ale kiedy go wydala, zaczyna to razić ich zmysł estetyczny, mówią sobie "Jak to? Czy to możliwe żebym w swym pięknym ciele nosił taki szajs?" i uciekają od niego jak najdalej-dodaje Kurt i ponownie spluwa do wody.
-Masz rację, jak urosnę, to nakręcę film zatytułowany "Historia Jednego Stolca"- mówię, uśmiechając się.
-Na pewno pokażą go tuż po Wiadomościach-Kurt promienieje.
-W porze kolacji-dodaję.
-Bez reklam-śmieje się Kurt.
-No to płyń po morzach i oceanach-mówi Kurt, plując na następny okaz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz