-Wiesz co to jest życie w luksusie ?-pyta Zuzanna, obrzucając mnie krytycznym wzrokiem.
-Wiem-odpowiadam.
-Skąd ?-pyta zdziwiona.
-Miałem kiedyś dwie pary skarpetek-odpowiadam.
-A teraz ?-pyta Zuzanna.
-A teraz już nie żyję w luksusie-odpowiadam i gaszę światło.
------------------------------------------
Wczoraj powiesił się mój sąsiad z parteru. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt że powiesił się na żyrandolu. Żyrandol nie wytrzymał i razem z hakiem wyrwał dziurę w suficie sąsiada. Niestety, jego sufit okazał się moją podłogą. Sąsiad powiesił się, bo nie miał z czego żyć. Teraz też nie ma a jeszcze musi mi zapłacić za naprawę podłogi. Każde działanie rodzi przeciwdziałanie a wiele przeciwdziałań okazuje się paradoksalnymi. Na razie, przez zaistniałą za przyczyną powieszenia się sąsiada dziurę, wyrzucam śmieci z mojego kosza.
-------------------------------------------
Stoimy z Kurtem pod śmietnikiem, jednego z większych osiedli.
-Wiesz Kurt, zawsze chciałem się Ciebie zapytać, czy wierzysz w Boga ?-mówię.
-No to pytaj -odpowiada Kurt, drapiąc się po ostrzyżonej czaszce.
-Robisz mnie w konia, przecież już zadałem to pytanie-odpowiadam nerwowo.
-Jakie ?-pyta zdziwiony Kurt.
-Nie usłyszałeś go ?-pytam, równie zdziwiony.
-Nie, byłem skoncentrowany na odgłosach dochodzących z tej popękanej puszki-mówi Kurt, wskazując na śmietnik.
-Chyba ktoś zamknął kota- dodaje. Wsłuchuję się przez chwilę w dochodzące z puszki odgłosy.
-Mnie to bardziej przypomina wycie starej tego Stefka z I-go piętra-mówię.
-Myślisz że Stefek wyrzucił ją do śmieci ?-pyta Kurt-Nie była przecież jeszcze taka stara.
-Ludzie różne rzeczy wyrzucają-mówię.
-No dobra, to jakie było to twoje pytanie ?-pyta Kurt, kopiąc w miauczącą puszkę.
-Zapomniałem-odpowiadam skonsternowany.
-Lepiej chodźmy stąd-mówi Kurt-Potem nas oskarżą, że to my ją tam wsadziliśmy.
-Jesteś pewny że to ona ?-pytam.
-Chodź, zapytamy się Stefka-mówi Kurt. Oddalamy się w nieładzie.
-------------------------------------------
-Cześć Kurt !-mówię. Kurt podciąga się na trzepaku, ćwicząc swą haniebnie zaniedbaną sylwetkę.
-Słuchaj, czy mówiłem ci już że ten świat, to jedna sterta gówna ?-pytam.
-Tak i to nie raz-wysapuje z siebie Kurt-Jebany trzepak- dodaje, zeskakując.
-A dawno Ci to mówiłem ?-pytam.
-Ty masz chyba jakieś problemy seksualne-mówi Kurt-Nie powinieneś się zadawać z kobietami.
-A to czemu ?-pytam.
-A no temu, że ilekroć się zadasz, to mi trujesz dupę o tym gównianym gównie i bezsensie życia na zasranym świecie- mówi-Można by dojść do wniosku że cały świat jest zapełniony tylko babami.
-Chyba nie chcesz postawić znaku równości ?!-pytam zdziwiony.
-Między gównem a kobietami ?-pyta Kurt.
-Mhm- potakuję. Kurt oblizuje spieczone wargi.
-No chyba sobie jaja robisz, kobiety są cacy, takie śliczne, cieplutkie, słodziutkie, no po prostu mniamuśne- ryczy na całe gardło Kurt.
-Mówisz serio, czy dla zgrywy ?-pytam. Kurt poważnieje.
-Znasz mnie ?-pyta.
-Znam jak własną kieszeń-odpowiadam.
-No to nie pytaj-mówi Kurt.
-Ok. stary-odpowiadam.
-Ciekawe, czy dzieci lubią bajki które się smutno kończą ?-pyta Kurt i nie czekając na odpowiedź, oddala się w bliżej nie określonym kierunku.
-------------------------------------------
-Nie czuję się winna-mówi Zuzanna.
-Rozwaliłaś pół zastawy stołowej, wypaliłaś papierosem dziurę w fotelu, obraziłaś mojego serdecznego przyjaciela a na koniec rozdeptałaś naszego żółwia i mówisz że nie jesteś winna!? -pytam. Zuzanna milczy.
-Masz rację- mówię-Nie jesteś winna.
-No to kto zawinił ?-pyta Zuzanna ze zdziwieniem.
-Ten pieprzony żółw, samobójca-odpowiadam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz