- Powiedz mi Kurt - pytam starego przyjaciela - skąd w ludziach jest tyle skurwysyństwa?
- A jest? - pyta zdziwiony.
- No stary, chyba żartujesz - mówię - co kogoś spotkam, to startuję do niego z pozycji jakiegoś tam zaufania, a dziewięćdziesiąt dziewięć procent odpłaca za to świństwem, chamstwem i skurczybyctwem.
- Sprawdza się teoria pana Darwina - odpowiada Kurt.
- To znaczy, że co? - pytam
- No jak rany, ty tępy jesteś czy co? - pyta rozdrażniony Kurt.
- Niezbyt, ale dzisiaj coś mi lewa półkula słabo pracuje, więc nie truj tylko mów - mówię lekko już zdenerwowany.
- Dobra-czy pochodzimy od małpy to nie wiem ale, że jesteśmy zwierzętami to prawda i o tym przekonujesz się na każdym kroku, ale nie potrafisz tego zaakceptować-stary, przystosuj się wreszcie.
- Nie umiem - mówię ze smutkiem.
- Ja też nie, ale udaję, że jestem przystosowany - odpowiada Kurt.
- No to co mam robić? - pytam.
- No, to co zwykle - siusiu, kupka, paciorek, nie pij, nie pal, no i żadnych panienek - śmieje się Kurt.
- Bez panienek?! - pytam zdziwiony.
- Szła dzieweczka do laseczka, zobaczyła glistę, nie wiedziała co z nią zrobić, wsadziła se w - nuci Kurt i odchodzi.
- Masz nasrane - mówię i idę bić się z myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz