- Jestem człowiekiem-mówi mój sąsiad- I nic co ludzkie, nie jest mi obce ale to co znalazłem na swojej słomiance, pochodzi od pańskiego psa-dodaje wyzywającym tonem.
- Muszę pana wyprowadzić z błędu. To na pewno nie jest rzecz, którą zrobił mój pies, a skąd to wiem, bo to ja osobiście nasrałem panu na wycieraczkę, bo pana nie lubię, czy takie wyjaśnienie sprawy pana satysfakcjonuje ?- pytam.
- Ależ oczywiście, chciałem przeprosić pańskiego psa, za tak ohydne posądzenia- mówi sąsiad, przestępując z nogi na nogę.
- Nic nie szkodzi, do widzenia panu- mówię.
- Dziękuję i do widzenia- mówi sąsiad i zamyka za sobą drzwi.
---------------------------------------------------
Ateny. Siedzimy z Kurtem w małej nadmorskiej kafejce. Chrupiemy krakersy, zapijając je młodym winem.
-Myślisz że oni wszyscy?- pyta Kurt.
-Myślę że tak-odpowiadam.
-Bez wyjątku?- ponownie pyta Kurt.
-Nie wiem, może oprócz barmana-mówię, pijąc wino. Kurt wstaje i rozgląda się po sali.
-Czy wy do kurwy nędzy, musicie stale udawać greka?- krzyczy do siedzących przy stolikach, greckich rybaków.
-------------------------------------------------------
-Myślisz że istnieje tzw. życie po śmierci?- pyta Kurt, przysiadając się do mnie.
-Nie-odpowiadam.
-O rany...i nic więcej nie powiesz?- pyta.
-Nie-odpowiadam.
-No to po cholerę siadałem?- denerwuje się Kurt ,wstając.
-------------------------------------------------------
Siedzimy z Kurtem na ławce w parku.
-To wszystko jest pojebane-mówi Kurt.
-Nie wiem, co prawda o co ci chodzi, ale założę się o dychę że masz rację-odpowiadam.
-Dobra, zakład stoi-mówi Kurt.
-Zaraz, ale z kim ja się założyłem?- pytam.
-Widzisz tego gościa w czapce z daszkiem?- mówi Kurt, pokazując jakąś, zamazaną postać na końcu alejki.
-Teoretycznie widzę- odpowiadam, wpatrując się w znikającą postać.
-To z nim-mówi Kurt.
-Co? Z nim się założyłem?- pytam zdziwiony.
-Tak-potwierdza Kurt.
-No to mam chyba małą szansę na wygraną-mówię.
-Chyba tak-mówi Kurt. Wstajemy i odchodzimy w zupełnie przeciwną stronę.
---------------------------------------
-Myślałam że jesteś inny-mówi Zuzanna.
-Książę z bajki?- pytam.
-Nie, ale inny-odpowiada Zuzanna.
-Masz rację, świat jest pełen takich gnoi-mówię.
-Jakich gnoi?- pyta Zuzanna.
-Lepszych niż ja-odpowiadam.
-------------------------------------------
Kurt występuje w programie telewizyjnym.
-Co by pan zrobił-pyta prowadzący-Gdyby znalazł się pan, całkiem sam na bezludnej wyspie?
Patrzę w telewizor i widzę że Kurt się namyśla. To zły znak.
-Zamówiłbym pizzę-odpowiada Kurt.
-Ależ wyspa jest bezludna!- oponuje prowadzący.
-Przecież nie powiedziałem że bym ją dostał-odpowiada Kurt.
-------------------------------------------
Spotykam Kurta, leżącego na trawniku.
-Cześć Kurt !-mówię-Czegoś się tak na tym zielsku uwalił i to w samym centrum osiedla ?
Kurt przeżuwa źdźbło trawy.
-Naszła mnie, taka właśnie ochota-odpowiada.
-I pofolgowałeś sobie-mówię z uśmiechem.
-A pofolgowałem, pofolgowałem-odpowiada Kurt.
-Wiesz, że rzadko który z obywateli naszego pięknego kraju by się na to zdobył ?-pytam.
-Tak myślisz ?!-mówi Kurt z dość zdziwioną miną.
-Tak właśnie myślę, to sprawa mentalności- dodaję, aby naświetlić Kurtowi problem.
-A może ta trawa jest dla niektórych za twarda ?-pyta Kurt.
-Coś w tym jest-mówię.
-W trawie ?-pyta Kurt.
-Nie, w tym co powiedziałeś-odpowiadam.
-No to mi ulżyło-mówi Kurt i przewraca się na brzuch.
-A to czemu ?-pytam.
-Bo pomyślałem że uwaliłem się w psiej kupie-odpowiada Kurt.
-Wcześniej o tym nie pomyślałem ale teraz faktycznie widzę, że to co masz na plecach,to rozmazana psia kupka-mówię.
-Czy to jest właśnie mentalność ?-pyta Kurt.
-Nie, nie mieszałbym tych dwóch pojęć-odpowiadam.
-Ja bym w ogóle nic z psim gównem nie mieszał-mówi Kurt i wstaje.
-Dokąd idziesz z tym plackiem na plecach ?-pytam.
-Do zatłoczonego tramwaju-śmieje się Kurt.
-Brak ci oporów-krzyczę za nim.
-Tak stary, jestem 100-u procentowo, aerodynamiczny- odpowiada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz