*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

NOE - skecz CZ.3


Kolejne i ostatnie już „2 Dni później”. Osoby :
Noe (siedzi przed chatą i smaruje coś patykiem po piachu)
Pan (standardowa wizualizacja duchowa)
Robotnik (wpada tylko na chwilę)



Pan – A witaj mi mój Noe
Noe – No siemka, siemka...
P – No jak tam? Arka gotowa?
N – Ano... jak by to powiedzieć... gotowa, niegotowa...
P – Coś kręcisz Noe.
N – Tylko tym patykiem sobie tak bez sensu kręcę...
P – Gdzie ta Arka?
N – A za chałupą.
P (udaje się za chałupę)
N – No nie wiem czy Mistrzuniowi się Areczka spodoba... no nie wiem...
P (wraca zza chałupy ze wzrokiem dzikim)
P – Noeeeeeeeeeeee!!! Co to jest???
N – Areczka.
P – To miała być ARKA... miałeś tam zmieścić zwierzęta całego świata, i rodzinę swą... i potop przetrwać... a  ty coś zrobił? Pień żeś wydrążył? I dwa wiosełka wystrugał?
N – Były trzy, ale to jedno za krótkie... trzy razy strugałem... ale i tak za krótkie było... do wody nie sięgało...
P -  I jak chcesz tym płynąć? Przecież to śmierć pewna.
N – Ja? Płynąć? Nie... teściową i kota tam wsadzę.
P – A ty?
N – Hmm... ja, jako bogobojny, postanowiłem pozostać na posterunku i życia z ziomkami dokonać...tak... dobrze powiedziałem.... nie pomyliłem się...
P – Skoro chcesz...
N – Aha, ale zanim Mistrz się zdematerializuje, tu mam fakturki i może byśmy się rozliczyli?
P – Rozliczyli? Za co, za ten kawał drewna?
N – Hmm... tu jeszcze mam zakup kilku deseczek, gwoździków i takich tam... dupereli...
P – A pokaż mi mój Noe, te papiery.
N (podaje wyciągnięte zza pazuchy faktury)
P – NIP, Regon jest... zaraz...zaraz... tu jest nie kilka deseczek... tylko 2000...
N – A bo te wiosła ciężkie były do strugania i dużo materiału się zmarnowało...
P – Popsułeś 1998 wioseł???
N – A bo ja chyba mam lewe ręce...
P – Lewe... lewizną to mi ta faktura śmierdzi. A na co ci było pół tony gwoździ???
N – Na obciążenie Areczki.
P – Obciążenie?
N – Bo teściowa takie chucherko... i jak ją na wodę puszczaliśmy to ciągle się chybotała i razem z kotem lądowała w strumieniu... teściowa może by to wytrzymała, ale kot wyraził sprzeciw... musiałem dociążyć Areczkę.
P – Pół toną gwoździ pierwszej jakości, ręcznie polerowanych???
N – No, mamusi należy się odrobina luksusu...
P – Pół tony luksusu..., ale, ale... co my tu jeszcze mamy... koło sterowe... pozłacane...nie powiesz mi chyba, że w tej łupinie jest miejsce na koło sterowe? I kto nim będzie kręcił? Kot?
N – Koło było w pierwszym planie, ale się koncepcja zmieniła...
P – I gdzie masz to koło?
N – Do wody mi wleciało...
P – A tu co mamy? Silnik pozaburtowy Honda...cena... O Jezu... przepraszam.... O Ja... 7500 dolarów???
N – No drogi był, ale taki fajny, błyszczący...
P – I gdzie go masz?
N – Hmm...
P – Do wody ci wpadł?
N – Mistrz jest wszechwiedzący.
P – Co mamy dalej... farby... lakiery... trzy maszty...sprzęt audio... video... zaraz, moment... tego jeszcze nie wynaleziono...
N – Mistrz nie zna mocy czarnego rynku.
P – I gdzie jest to wszystko? Zmieniła się koncepcja?
N - Zmieniła, zmieniła... bardzo się zmieniła...
P – I do wody ci wpadło, tak?
N – No.
P – Chciałbym to zobaczyć...
N – Nic nie widać, bardzo głęboka ta woda... jak Rów Mariański
P – Mnie się tu widzi, żeś Noe coś tu na lewo wykombinował.
N – Ja? Gdzieżby tam?
P – A ten hangar pod lasem oliwnym to może postawiłeś, żeby te wiosełka strugać?
N – A co, miałem na deszczu strugać? To sobie mała wiatkę postawiłem.
P – Małą? To wygląda jak hangar na jacht pełnomorski!
N – Jacht? Jaki jacht... łódeczka... malusieńka, łupinka ledwie co...
R (wchodzi robotnik)
R – Szefie... jest problem...
N – Nie teraz!
R – Jakie nie teraz, jak folia nowa potrzebna, bo basen na jachcie przecieka i panienki powiedziały, że bez basenu na żaden Potop nie płyną? 

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz