*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

piątek, 16 grudnia 2011

NIENAWIDZĘ MIKOŁAJA !!!

Mawiają, iż Mikołaj zwany także w niektórych kręgach "Świętym" jest kochany przez dzieci. Nic bardziej mylnego. Dzieciaki nienawidzą tego starego zgreda, który zamiast konsoli, przynosi im konika na biegunach. Nie wierzycie? Cóż, myślę, że zdjęcia przekonają ostatnich niedowiarków.















HO HO HO Dzieciaczki !!!

wtorek, 13 grudnia 2011

Z KLISZY


I jeszcze troszeczkę do tyłu... taak... obróć się bardziej... dobrze...do... ło żesz ku !
/I tyle Genowefę widzieli/

BUBLIA

Czytanie z listu św. Tymasza do słoika z dżemem:

I stało się w Betanii po drugiej stronie Jordanu, iż znienacka pojawił się Jan niejaki. A znacka pojawiły się jego sandały i laska drewniana. Pojawienie się Jana zaskoczyło kozy Izaaka które pasły się w okolicy. I strachem objęte, widząc światłość która światłością nie była, kozy zmoczyły sobie futra od tyłu. I mokre ku właścicielowi pobiegły. I poszła fama, iż pojawił się osobnik który chrzci naród na lewo i prawo. I zaczęli przybywać faryzeusze aby zobaczyć na własne oczy światłość, światłością nie będącą. I pytaniami Jana zasypali, że nawet opędzanie się laską nic nie dało. A jakby tego mało było, kapłani i lewici z Jerozolimy przybyli. I ktoś mu laskę złamał i już Jan się opędzać nie mógł. I patrząc na światłość która światłością nie była, pytali czy on Mesjaszem jest, a on nie zaprzeczając, zaprzeczył. Pytali czy on Eliaszem jest. A on zaprzeczył niezaprzeczająco. Potem padały jeszcze pytania o jego stan kapłański, stan zębów, ceny ropy i inne duperele, ale Jan zaprzeczał potakująco głową kiwając i za jakąś nową laską się rozglądając, aby pytajników rozgonić w diabły. Aż w końcu, znudzony już i wymęczony ciągłym odpowiadaniem na bzdurne pytania, nakazał im wszystkim drogi prostować. I tumult się zrobił, i pobiegli wysłannicy, i w ten dzień wszystkie ekipy remontowe na rydwanach, wyruszyły aby zakręty prostować. I było to przyczyną wielu późniejszych wypadków i bałaganu w kartografii. Ale to i tak nie spowodowało rozejścia się tłumu. Aż w końcu z ust reportera Wiadomości Jerozolimskich padło pytanie o mokre zady kóz. I czemu Jan chrzci, jak certyfikatu na chrzczenie nie posiada, Mesjaszem ani Eliaszem nie jest, światłością nawet nie jest, i zaprzecza nie zaprzeczając. I wtedy Jan już nie wytrzymał. Sukmanę zezuł i plecy na widok gapiów wystawił. I oniemieli, ślady sandałów na Janowych plecach widząc. A potem i u innych na plecach się ślady podeptania pojawiły. I wtedy zrozumieli. Że ten który idzie po Janie, już między nimi jest, choć go nie widać. I rozbiegli się pozostawiając po sobie bałagan i stosy śmieci na pustynie. I wiatr rozwiewał ich ślady w piasku pozostawione. Oprócz jednego śladu. Śladu sandała, któremu oni nawet rozwiązania rzemyka godni nie byli. A Jan odetchnął, laskę wystrugał nową, napił się wody święconej i pomknął kłusem aby chrzcić i nawracać.

sobota, 3 grudnia 2011

Z KLISZY (wydanie zimowe)

Śniegu nie ma. Ale będzie. A jak się pojawi... to zaskoczy drogowców i zimę. A żeby nas nie zaskoczył, to małe przypomnienie. Jak wygląda śnieg i co się z nim robi.









czwartek, 1 grudnia 2011

BUBLIA


Czytanie z listu św. Tymasza do paralotni:

I był czas kiedy u podnóża Synajskiej Góry, Mojżesz owce teścia wypasał. A wkurzony był, bo owce nie posłuszne były i rozłaziły się po całym terenie. A jedna wpierniczyła mu bidon i o suchym pysku siedzieć musiał. I kiedy myślał, ze już nic się nie zdarzy, i do chałupy po nudnie spędzonym dniu wracać mu przyjdzie, nagle coś gruchnęło, pieprzło jak wszyscy diabli i krzew przy którym siedział, ogniem się zajął. A płomień buchnął z niego obfity, tak że szata Mojżesza aż się osmaliła, a i niejednej owcy zadek wypaliło. Aby uniknąć większych zniszczeń, Mojżesz złapał za kocyk na którym siedział i jął nawalać nim po krzewie gorejącym celem jego ugaszenia. I tu się krzyki ozwały. I Mojżesz zaprzestał nawalania kocykiem, gdyż okazało się iż to nie ogień był, a gorejący Anioł Pański. I zebrał Mojżesz opierdziel straszliwy, bo nie dość, że Anioła by ugasił (a ponowne rozpalenie Anioła prostym nie jest), to jeszcze Pańskiemu Aniołowi skrzydła potargał. I Anioł Mojżeszowi nakazał zdjęcie sandałów, aby buciorami w owczych kupach upapranymi, po uświęconej ziemi nie stąpał. I Mojżesz pokornie tak uczynił, sandały zezuł i obok siebie postawił. Ale Anioł chyba bardzo wkurzony był na Mojżesza, bo mu jeszcze laskę w węża zamienił i białego trądu na rękę nie poskąpił. A potem mu jeszcze nagadał i zniknął. I Mojżesz już nawet się zaczął trochę uspokajać, bo i trąd mu przechodzić zaczął, i wąż gdzieś spierdzielił, nie ukąsiwszy go, kiedy okazało się, ze owce teścia zżarły mu sandały. I tego było już za wiele. Mojżesz się wkurzył potężnie i na bosaka, z nadpalonym kocykiem ku teściowi się udał, wtłukł mu a potem do Egiptu podążył i cudów różnych narobił