*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

wtorek, 23 września 2014

KURT


Wyszedłem dziś rano z psem na spacer. Kurta nigdzie nie było. Postanowiłem więc przejść się utartym szlakiem. Myślałem, że może gdzieś go spotkam. W połowie tego, utartego szlaku podszedł do mnie sprężystym krokiem starszy mężczyzna. Zaczął rozmowę od zachwytów nad moim psem.
-Jaki piękny piesku – powiedział, a w jego głosie usłyszałem wyraźnie tą charakterystyczną, kresową nutę. Ten zaśpiew, to zaciąganie. Ponieważ dawno nie słyszałem tego akcentu, postanowiłem chwile postać i posłuchać starszego mężczyzny. Mój pies szwendał się koło naszych nóg, to odbiegając, to znów wracając z kawałkiem patyka w pysku. Nie zwracałem na niego specjalnej uwagi. Do czasu, kiedy to mężczyzna przerwał w połowie swoje zdanie i spojrzał na mojego czworonoga
-Pies kuleje – powiedział. Popatrzyłem na mojego psa z uwagą. Ale nie kulał.
-Pies kuleje – powtórzył starszy Pan z jakąś dziwną miną. Ponownie rzuciłem okiem na psa, ale nie zauważyłem żadnych symptomów kulenia.
-No nie wiem, chyba nie kuleje – stwierdziłem, zerkając to na psa to na mojego rozmówcę.
-Pies kuleje – powtórzył stanowczym głosem starszy Pan.
-No nie kuleje, przecież widzę – odparłem już trochę zmęczony wmawianiem mi czegoś, co nie ma miejsca.
-Piesku leje mi na nogę – powiedział mój kresowy rozmówca, odwrócił się na pięcie, i z mokrą nogawką, pomaszerował przed siebie.
.