*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

czwartek, 3 marca 2011

ŻBIK W WERSJI NEWS CZ. 28

VOL. 28

PONIEDZIAŁEK - Zbliża się Wielkanoc. Pułk. Żelazny kazał nam pomalować jajka. Pomalowaliśmy. Pułkownik nie był zadowolony. Nasze żony też. Jadę do szpitala, bo tylko ja z braku plakatówek pomalowałem je olejną-szybkoschnącą.

WTOREK - Leżę w szpitalu. Pacjent z łóżka obok zażyczył sobie kaczki. Więc ja też poprosiłem, zaznaczając aby była dobrze wypieczona. Po wyjaśnieniu tego nieporozumienia, nawet nie śmiałem prosić o ręcznik i czepek, kiedy sąsiad poprosił o basen. Pewnie jakiś uprzywilejowany?!

ŚRODA - Wypisali mnie ze szpitala i prosili abym więcej jajek nie malował. Zgodziłem się. Trudno, tradycja chyba zaginie.

CZWARTEK - Z Komendy Głównej przysłali nam wynalazcę. Przyjechał do nas z nowym modelem kamizelki kuloodpornej. Stwierdził, że teraz będziemy już zupełnie bezpieczni i żadna broń nas się imać nie będzie. Kapral Klucha w podnieceniu wpakował w niego cały magazynek swojej broni służbowej. Jak się później okazało, wynalazca nie był przygotowany na taką ewentualność, bo nie założył swojej kamizelki. Pułkownik Żelazny wysłał Kluchę na dodatkowe szkolenie strzeleckie, bowiem tylko nasz kapral nie potrafi wcelować w wynalazcę z odległości 1m. Podobno od czasu tegoż incydentu, wynalazca przestał zajmować się wynajdywaniem.

PIĄTEK - Wpadł na inspekcję ks. Pistolet. Chciał sprawdzić, czy przestrzegane są wartości chrześcijańskie. Posterunkowy Paproch ze strachu zjadł całą paczkę prezerwatyw, co to je chował w biurku. Niestety pudełko stanęło mu w gardle i musieliśmy go reanimować. Ja waliłem go w plecy pałką, a kapral podtrzymywał go, aby nie upadł. Paproch wypuści trzy baloniki i zemdlał. Ks. Pistolet pogratulował nam sprawności ratowniczej. Baloniki zabrał dla dzieci. Ciekawe co na to powiedzą rodzice?

SOBOTA - Pułkownik Żelazny zakupił dla nas stół bilardowy. Powiedział, że powinniśmy podnosić naszą sprawność fizyczną, a poza tym jak będziemy grać, to nie będziemy myśleć, a to nam nigdy nie wychodziło i tylko były z tego problemy.

NIEDZIELA - Bilard jest chyba popsuty. Albo niekompletny. Po środku nie ma siatki a w zestawie nie było rakietek. Kulki co prawda są, ale nie chcą się odbijać od podłogi. Może też są popsute?! Natomiast kije świetnie nadają się do rozwieszania prania.

Wersja multimedialna na razie niedostępna.

3 komentarze:

  1. Jeżuu, Panie Vader skąd u Pana taki koncept i wena? Świetne te teksty :)
    donVitorio

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...No na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć :D Pomysł na Żbika zrodził się w 1994-95 roku. Ale za cholerę nie pamiętam dlaczego akurat na niego padło. A wena? Raz jest, raz jej nie ma. Jeśli wpadam na jakiś "genialny" pomysł to zapisuję go sobie w notesie. To przeważnie jest jedno zdanie. Z tego zdania powstaje odcinek Żbika ;-). Takich pomysłów mam zapisanych kilkadziesiąt. Jak mam chwilę czasu to oblekam pomysł w tekst.
    Dzięki za miłą opinię i zapraszam ponownie na bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śrartek - przynieśliśmy na komendę ciasta, które upiekły nasze żony. Ja miałem makowca, Żelazny zakalca, a Paproch schabowego z kapustą. Święta wyszły jak ta lala, w ramach święconki prześwięcilimy pałami po plecach miejscowych meneli.

    OdpowiedzUsuń