*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

czwartek, 1 grudnia 2011

BUBLIA


Czytanie z listu św. Tymasza do paralotni:

I był czas kiedy u podnóża Synajskiej Góry, Mojżesz owce teścia wypasał. A wkurzony był, bo owce nie posłuszne były i rozłaziły się po całym terenie. A jedna wpierniczyła mu bidon i o suchym pysku siedzieć musiał. I kiedy myślał, ze już nic się nie zdarzy, i do chałupy po nudnie spędzonym dniu wracać mu przyjdzie, nagle coś gruchnęło, pieprzło jak wszyscy diabli i krzew przy którym siedział, ogniem się zajął. A płomień buchnął z niego obfity, tak że szata Mojżesza aż się osmaliła, a i niejednej owcy zadek wypaliło. Aby uniknąć większych zniszczeń, Mojżesz złapał za kocyk na którym siedział i jął nawalać nim po krzewie gorejącym celem jego ugaszenia. I tu się krzyki ozwały. I Mojżesz zaprzestał nawalania kocykiem, gdyż okazało się iż to nie ogień był, a gorejący Anioł Pański. I zebrał Mojżesz opierdziel straszliwy, bo nie dość, że Anioła by ugasił (a ponowne rozpalenie Anioła prostym nie jest), to jeszcze Pańskiemu Aniołowi skrzydła potargał. I Anioł Mojżeszowi nakazał zdjęcie sandałów, aby buciorami w owczych kupach upapranymi, po uświęconej ziemi nie stąpał. I Mojżesz pokornie tak uczynił, sandały zezuł i obok siebie postawił. Ale Anioł chyba bardzo wkurzony był na Mojżesza, bo mu jeszcze laskę w węża zamienił i białego trądu na rękę nie poskąpił. A potem mu jeszcze nagadał i zniknął. I Mojżesz już nawet się zaczął trochę uspokajać, bo i trąd mu przechodzić zaczął, i wąż gdzieś spierdzielił, nie ukąsiwszy go, kiedy okazało się, ze owce teścia zżarły mu sandały. I tego było już za wiele. Mojżesz się wkurzył potężnie i na bosaka, z nadpalonym kocykiem ku teściowi się udał, wtłukł mu a potem do Egiptu podążył i cudów różnych narobił

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz