*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

piątek, 25 lutego 2011

PSYCHIATRYK 1991

Napoleon odgonił Chrystusa kijem, kiedy ten próbował zmienić wodę w wino w jego kubku do mycia zębów. Zza rogu budynku rozległ się potężny huk.
- Co to było? – spytał Chrystus próbując umyć Napoleonowi stopy.
- Daj no sobie koleś na wstrzymanie, wczoraj się kąpałem – krzyknął Napoleon wyrywając nogę, przemyślnie rozebraną ze skarpety, przez jego kolegę z sali.
- A co do tego łomotu, to pewnie Gagarin znów próbował wystartować – dodał.
Jakby na potwierdzenie jego słów, za oknem pojawiła się nisko przelatująca postać w rozwianej piżamie. Wbrew temu, na co liczył Gagarin, jego lot nie odbywał się ku górze a wręcz przeciwnie. W nocniku zastępującym hełm próżniowy, i z zapasowym wiadrem węgla na plecach, potężnie dymiąc z nogawek piżamy, Gagarin skierował się ku przyszpitalnej sadzawce. Lądowanie było wyjątkowo widowiskowe. W końcowej fazie lotu, wiadro z węglem przeważyło Gagarina i nasz wspaniały kosmonauta runął plecami do sadzawki, rozbryzgując wokół siebie strugi brudnej wody.
- To cholerny wariat – mruknął pod nosem Napoleon i charakterystycznym ruchem umieścił prawą rękę za połą piżamy. – Gdyby nie to, że za 15 minut muszę jechać pod Waterloo, to bym z tym kretynem pogadał – dodał i wyszedł z sali.
Pacjent Chrystus, po wyjściu Napoleona, chytrze się uśmiechnął i spod poduszki wyciągnął batonik Milky-Way. Podszedł z nim do wiadra służącego za ubikację, odwinął z papierka i wrzucił...
- Nie utonie – zamruczał – bo cały jest z ... a żeby to cholera – zaklął. Batonik nie wydawał się najlepszym pływakiem. Zanurkował w nieczystościach i zatonął.- Zjem cię później – powiedział Chrystus do siebie i poszedł jak co dzień, podpalić krzak gorejący, w parku przyszpitalnym.

1 komentarz: