PONIEDZIAŁEK – Nazywam się Żbik, a na imię mam Kapitan. Na drzwiach naszej komendy ukazała się Matka Boska. Przynajmniej tak stwierdził Kapral Klucha który dwa razy w roku chodzi do kościoła, więc jest w tych sprawach oblatany. Nasze wychodzenie na dwór i ciągłe oglądanie drzwi, zwróciło uwagę przechodniów.
WTOREK – Zainteresowanie wzrosło. Ciężko się przebić do wejścia. Ktoś przytargał krzyż. Jakieś babcie nastawiały zniczy. Jest gorąco, dym wali. Wchodzimy przez okno. Przy okazji okazało się, że ktoś ukradł z niego kratę. Inaczej, nie wchodziłoby się nam tak komfortowo..
ŚRODA – Bezzębna emerytka sprowadziła księdza. Ksiądz Pistolet stwierdził, że kościół jest wstrzemięźliwy w ocenie „cudów”. Dostał w brzuch laską emeryta Zygadły z przeciwka, i w łeb torebką jego żony Brygidy. Tylko dzięki naszej sprawnej interwencji udało się go uratować przed uduszeniem koloratką. Ostatnia sztuczna szczęka odpadła od księdza dopiero w pokoju przesłuchań.
CZWARTEK – Rozpoczęły się chóralne śpiewy. Zgromadzony tłum zgęstniał. Czuwają w dzień i w nocy. Na allegro ktoś sprzedaje klamkę od świętych drzwi. Na stanie ma 150 sztuk. To dziwne. Bo my klamki nie mamy od 1990 roku. Tylko sznurek przepleciony przez dziurę.
PIĄTEK – Kapral Klucha poinformował mnie, że był pod drzwiami Powiedział, że i od naszej strony jest jakaś twarz. Okazało się, że ma rację. Ale to nie Matka Boska. Tylko jakiś chłop. A w zasadzie tylko jego twarz. Tłum go przyparł do rzeczonych drzwi od zewnątrz i odcisk jego twarzy w blasze, wylazł po drugiej stronie. Czyli u nas. Kiepska ta blacha. Z maski poprzedniego radiowozu.
SOBOTA – Przybyły ekipy telewizyjne. Jest też kilku kaznodziei, wycieczka skautów z Dzierżąznej, Koło Gospodyń Wiejskich z Macic Perłowych i ze trzy tysiące różnej gawiedzi. Pułkownik Żelazny zamknął się w swoim gabinecie i zaczął się modlić. Po ateistycznemu.
NIEDZIELA – Chyba modły Pułkownika dały rezultaty, bo zerwał się gwałtowny wiatr i z nieba lunęła ulewa. Matka Boska spłynęła po drzwiach i wsiąkła w ziemię. Tłum zniknął. Kapral Klucha zaryzykował otwarcie drzwi, i popełnił błąd bo wleciał w trzy metrowy dół. Na allegro ukazała się oferta z woreczkami świętej ziemi. Coś koło półtorej tony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz