*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

środa, 23 marca 2011

SPOTKANIE

Wczoraj spotkałem docenta Bazydło. Nie widzieliśmy się od dziesięciu lat, więc nasze powitanie było wyjątkowo serdeczne. Urwałem docentowi dwa guziki z jego marynarki, a on naderwał rękaw w mojej. Po tym incydencie, wypiliśmy litr wódki i zjedliśmy beczkę soli. Docent Bazydło zwymiotował. Trzeba przyznać, że zrobił to jak rasowy inteligent. Rzygał półgębkiem. Drugą częścią ust uśmiechał się z zadowoleniem. Wypiliśmy następny litr. Docent ciut stracił ze swojego image. Teraz już rzygał cała gębą. Na przeprosiny, chlupnęliśmy sobie jeszcze ćwiartkę. Docent przyznał, że swój tytuł i dyplom ukończenia studiów, zakupił na pobliskim bazarze. Po następnych dwustu gramach, docent Bazydło przyznał ze skruchą, że jest skończonym chamem i nawet podstawówki nie udało mu się ukończyć. Na pożegnanie wypiliśmy po szczeniaczku. Docent wychodząc z knajpy wprost do ministerstwa płakał jak bóbr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz