*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

wtorek, 22 marca 2011

ŻBIK W WERSJI NEWS CZ. 31

VOL. 31

PONIEDZIAŁEK – Posterunkowy Paproch, naoglądał się filmów o Zombie. Nie wiem skąd u niego takie zainteresowanie tego typu kinematografią. Może to po wizycie teściowej? Niemniej, dziwnie zaczął na wszystkich patrzeć, zerkać a nawet obwąchiwać. Mnie, wyjątkowo obwąchał dwa razy. Poczułem się wyróżniony. Ale na krótko. Paproch wyjaśnił mi, że za drugim razem zmyliła go parówka którą niosłem.

WTOREK – Posterunkowy staje się coraz bardziej nieufny. Zainstalował judasza w drzwiach swojego pokoju. I zasuwkę z łańcuszkiem. Przytargał kilka zgrzewek wody mineralnej „Gruźliczanka”, dwie siaty cukru i wór kartofli. Powiedział, że przetrwa inwazję. Kapral Klucha dał mu kostkę drożdży. Może będzie z tego jeszcze jakiś pożytek?

ŚRODA – Paproch przestał przyjmować interesantów. Twierdzi, że oni nie są do końca żywi. Fakt, ostatni petent miał cerę dość ziemistą. Ale przyszedł do nas wprost z kopalni, zgłosić kradzież oskarda. Paproch zgłosił prośbę o księdza. Rozwiał nasz niepokój, kiedy się okazało, że chodzi mu tylko o poświęcenie jego wody mineralnej. Bo nie poświęcona na górnika nie podziałała. Choć Paproch wylał na niego całe dwa litry. I poprawił pustą butelką. Górnik zamiast sczeznąć, przyrżnął Paprochowi z liścia i go wyzwał.

CZWARTEK – Stan Posterunkowego się pogorszył. Zabił okno deskami. Zjadł pół worka ziemniaków i popił wodą. Szkoda, ze nie spróbował cukru i drożdży. Pozostałoby nam tylko nim wstrząsnąć i go podgrzać. Zaczynam rozumieć sens palenia czarownic w średniowieczu.

PIĄTEK – Pułkownik Żelazny postanowił zaprowadzić porządek na posterunku. Ponieważ słowne pertraktacje nie dały rezultatu, postanowiliśmy postawić na rozwiązanie siłowe. W sobotę sprawdzimy czy trzymany w specjalnym słoju próżniowym, jedyny granat hukowy, jeszcze działa.

SOBOTA – Yeebbbbbbbuuuuuuuudddddddddduuuuuuuuuuu. Działa. Szkoda tylko, że przekonaliśmy się o tym, zanim kapral Klucha wrzucił go do pokoju Paprocha. Chyba słoik był za mało próżniowy. Albo to wina Kluchy który coś długo gmerał przy granacie.

NIEDZIELA – Pułkownik Żelazny zastosował manewr ostateczny. Zadzwonił po teściową Paprocha. Hmm... Paproch zabrany do domu. Ale zobaczywszy szanowną „mamusię” posterunkowego, zanabyliśmy cały wóz ziemniaków i pól tony cukru, a kapral Klucha uzbroił nas w widły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz