*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

czwartek, 7 kwietnia 2011

ŻBIK W WERSJI NEWS CZ. 32

PONIEDZIAŁEK – Nazywam się Żbik, a na imię mam Kapitan. Kapral Klucha ucieszył się, że spadł pierwszy śnieg i wyszedł na zewnątrz aby delektować się widokiem. Chyba zbyt wcześnie się ucieszył. Bo zaraz po pierwszym śniegu, spadł drugi. A raczej zsunął się całą swoją masą z dachu komendy. Próbujemy odkopać Kaprala.

WTOREK – Sukces. Połowiczny. Odkopaliśmy pałkę Kaprala. Cała zmarznięta. Posterunkowy Paproch próbował reanimacji. Bez skutku. Głupio wyglądał

ŚRODA – Akcja ratunkowa nie ustaje. Przyjechała ekipa ratownicza z psami. Wszyscy kopiemy. Psy wykopały szkielet. Ulżyło nam, kiedy razem ze szkieletem dokopano się do czerwonej czapki z pomponem i worka w tym samym kolorze. Jak przez mgłę, przypomniał mi się zeszłoroczny remont dachu, smołowanie papy, jakieś tajemnicze wycie dochodzące z dachu w zeszłą wigilię i brak prezentów pod choinką. Dla pewności, zmierzyliśmy szkielet. Dzięki Bogu, szkielet Kaprala jest wyższy i nie ma brody.

CZWARTEK – Przyszedł Kapral Klucha i spytał się mnie, co tu się dzieje. Wyjaśniłem mu, że w poniedziałek zasypało nam Kaprala Kluchę i staramy się go odkopać. Kiwnął głową ze zrozumieniem i poszedł do domu. Zastanowiło mnie to. Chciałem się tym nawet podzielić z Pułkownikiem Żelaznym, ale że wszyscy ciężko pracowali, nie wypadało się obcyndalać. Kopiemy dalej.

PIĄTEK – Przekopaliśmy cały śnieg. Kaprala Kluchy ani widu, ani słychu. Chociaż może trochę jednak słychu. Bo zadzwonił do Pułkownika Żelaznego z pytaniem, czy jak zwolnienie mu się kończy w niedzielę, to ma przyjść do pracy czy nie. Cuciliśmy Pułkownika razem z Posterunkowym Paprochem przez najbliższe pół godziny.

SOBOTA – Spadł trzeci, czwarty i piąty śnieg. Zaskoczył drogowców. Patrzymy przez okno jak biegają w panice i szukają w zaspach sprzętu.

NIEDZIELA – Kolejny dzień oglądamy drogowców. Przy okazji zauważyliśmy zbliżającego się do komendy, Kaprala Kluchę. Jego powrót ze zwolnienia zakończył się jednak pod drzwiami. Bo z dachu zleciały wszystkie kolejne śniegi, zbite w mokrą, biała masę. Pułkownik Żelazny otworzył drzwi i w ogromną zaspę przed komendą wrzucił pałkę Kaprala. Do kompletu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz