*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

piątek, 25 lutego 2011

SHERLOCK HOLMES

Sherlock Holmes, detektyw wszechczasów, siedział w głębokim fotelu, zwrócony tyłem do wejścia. Pykał swoją ulubioną fajkę, zastanawiając się dlaczego przez tyle lat, nie udało mu się nauczyć grać na swoich ulubionych skrzypcach, które wisiały nad kominkiem. Do pokoju wszedł dr Watson.
- Dzień dobry piękna damo – powiedział Holmes, nie odwracając się od rozgrzanego kominka – Niech Pani nic nie mówi, sam... drogą dedukcji, dojdę kim Pani jest – dodał.
Dr Watson stanął jak wryty i wybałuszył oczy.
- Jest Pani wysoką murzynką – kontynuował Holmes – O zielonych oczach i krótkich, czarnych, kręconych włosach... ma Pani na sobie ... czerwoną sukienkę.
Dr Watson przytrzymał oczy palcami, żeby mu nie wypadły.
- Nazywa się Pani... O’Brien – ciągnął dalej Holmes, a kłęby dymu z fajki, zasnuwały powoli pokój.
- Jest Pani służącą u państwa Ferguson, nie lubi Pani zupy pomidorowej, tydzień temu miała pani okres, a dwa dni temu wpadła Pani po kolana w błoto... Co Panią sprowadza do mnie Pani O’Brien? – zapytał Holmes i zerknął przez ramię. Zerknął i... zadrżał. Przed nim stał mały człowiek z pokaźnym brzuszkiem, całkiem łysy, w okularkach i wybałuszonymi oczyma. W ręce trzymał torbę lekarską, a z szyi zwisał mu stetoskop.
- Watson? – spytał zdziwiony Holmes – a gdzie ona jest? – dodał rozglądając się po pokoju.
Dr Watson nie mógł już wytrzymać napięcia i zemdlał. Holmes zdziwiony nagłym zniknięciem z zasięgu jego wzroku, dr Watsona, odwrócił się w kierunku kominka. Z głowy dr Watsona zsunęła się maska, ukazując czarne, kobiece oblicze i czarne, kręcone włosy. Spod surduta wyjrzała mu czerwona sukienka.- Ciekawe dokąd ona poszła? – powiedział sam do siebie Sherlock Holmes wpatrując się w figlarne płomyki tańczące w kominku. – I czemu nie umiem grać na skrzypcach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz