Nad trzęsawiskiem powoli opadała mgła. Pierwsze promienie słońca skrzyły się w kroplach rosy. Liście błyszczały pokryte cienką warstewką wody. Ciszę tego zakątka, mąciło miarowe chlupotanie. Przez mgłę, po pas w błocie przebijała się trójka mężczyzn. Z twarzami umazanymi błotem, z liśćmi we włosach i ze zbrodnią w oczach, rytmicznie chlupocząc, przebijali się na północ.
-Już niedługo-powiedział pierwszy
-No! Mam nadzieję- wyseplenił drugi, wypluwając z ust kłębek mchu.
-Już widać mur-powiedział trzeci i poprawił plecak. Zadźwięczało.
-Gdybym wiedział że tak ciężko wnieść wódkę na teren zakładu, to bym w ogóle nie szedł do roboty-powiedział pierwszy i cała trójka, rozgarniając błoto przed sobą skierowała się w stronę muru zakładów produkujących pompki rowerowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz