*********************************** STRONA ZAWIERA TEKSTY OBRAZOBURCZE!!! CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO**************************

czwartek, 24 lutego 2011

Z Notatnika Kapitana Żbika

Nazywam się Żbika na imię mam Kapitan. Dnia któregoś wezwał mnie do siebie mój przełożony,pułkownik Żelazny. Na tymże spotkaniu, Żelazny zlecił mi zajęcie się sprawą idącego przez nasz kraj, ogromnego przemytu tzw. twardych narkotyków. Uzbrojony w najnowsze zdobycze techniki policyjnej czyli latarkę i teczkę raportówkę,udałem się na lotnisko Okęcie w Warszawie. Przez całą drogę którą odbyłem tramwajem, zastanawiałem się w jaki sposób następuje przemyt narkotyków przez nasz kraj na tak wielką skalę. W efekcie mojego zamyślenia, zapomniałem zupełnie o skasowaniu biletu, co z kolei spowodowało uśmiech szczęścia na twarzach kontrolerów. Pozbawiony większej części mojej diety, dojechałem w końcu na lotnisko.
Tuż przed odprawą celną podeszła do mnie babinka w chustce na głowie, z prośbą o wyświadczenie jej uprzejmości i zabranie na pokład samolotu, drobnej paczuszki dla jej głodującej wnuczki w Hamburgu. Nauczony na kursach policyjnych, że starszym należy pomagać, zgodziłem się na to ochoczo. Babcia rześko pogalopowała do sterty walizek leżących pod okienkiem z napisem Informacja. Z potężnej kupki bagaży, babcia wyciągnęła dwie ogromne walizy i powoli zaczęła je ciągnąć w moją stronę. Z początku myślałem, że jest to jej cały dobytek,który z przezorności tacha ze sobą. Po chwili jednak okazało się, jak bardzo pomylił się mój policyjny nochal. Zdyszana babinka wręczyła mi obie walizy z prośbą o zawiezienie ich do Hamburga. Nie wypadało mi już odmówić, choć bardzo ciążył mi mój przenośny akumulator plecakowy do latarki. Obwieszony jak muł, wpakowałem się na pokład samolotu. Podróż przebiegała bardzo spokojnie,może z wyjątkiem jednej próby uprowadzenia, zakończonej zresztą fiaskiem.Sprawca uzbrojony w pistolet, pomylił drzwi kabiny pilotów z drzwiami od toalety i zatrzasnąwszy się w niej, doleciał aż do samego Hamburga.
Piszę ten list z więzienia w Niemczech do którego dostałem się po udowodnieniu mi przemytu heroiny w walizkach poczciwej babinki, Cieszę się, że udało mi się rozwiązać tą wyjątkowo trudną sprawę. Jak mniemam, pułkownik Żelazny na pewno mnie awansuje. Żal mi tylko że to dopiero za 15 lat.
Nazywam się Żbika na imię mam Kapitan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz